Dzisiaj możemy kupić mak w puszcze, a dawniej niestety jak już zdążyliśmy poznać, mak kręciły kobiety. A robiło się to tak: mak parzymy i wsypujemy do miski. Zwie się ona różnie w zależności od regionu – wierciocha albo donica. Charakterystyczną jej cechą były specjalne żłobienia wewnątrz misy. Właśnie dzięki nim, drewnianemu wałkowi (tłuczkowi) oraz sile damskich rąk kręciło się mak. I tak zazwyczaj przez godzinę. I to w jedną stronę. Gospodyni nieraz wołała o pomoc przy kręceniu maku. Ręce naprawdę bolą. Przekonaliśmy się o tym w piątek 04/11/2016 w Warsztatach Terapii Zajęciowej w Dołubowie pod czujnym okiem pani Adeli Szabrackiej. Niedługo wideorelacja!
Dziękujemy pani Adeli serdecznie i czekamy z niecierpliwością na wtorek!